Wszystko prysło
Od kad zaczełam chodzic z kumplem, ktorego tak naprawde uwazlam za przyjaciela zaczelo wszystko sie sypac. Cala paczka sie prawie, ze juz rozleciala. Ja z moja kumpla postanowilysmy ze wszystkimi z tej paczki porozmawiac na powaznie. Wszystko okaze sie we wtorek. Mamy juz poprostu dosyc patrzenia na to jak wszyscy sie kluca o byle co. Jak poznalam Arcziego byl spoko. Dalo sie z nim pogadac. Posmiac sie razem z nim a takze i wypic. A teraz?? Tak bardzo sie zmienil, ze juz nic nie mozna z nim zrobic. Zlewa na przyjaciol, zlewa na wszystko. Kloce sie z nim caly czas o blachostki. A ja tak nie chce :((. Kotek ehss tez sie zmienil. Tez mozna bylo sie z nim posmiac itd. No fakt teraz tez mozna, ale to nie jest to samo co bylo kiedys. On tez zaczal na swojego przyjaciela zlewac. A tak dlugo sie znaja. Po co to wszystko marnowac. Po co wszystko przekreslac od tak. Chce zeby ta paczka dalej byla. Chce zeby bylo tak jak w wakacje. Codziennie sie spotykalismy na krolewskiej ( glownej ulicy kutna ). Siedzielismy na lawce i sie wyglupialismy. Fakt faktem, ze w wakacje zaczelam cos czuc do Artura, ale to sie wytnie. Ale w kazdym razie bylo mi dobrze. Cieszylam sie jak mnie przytulil, czy pocieszyl jak mialam dola. On najwiecej o mnie wiedzial i wie. Chcialabym z nim chodzic ale wiem , ze jak na razie jest to nie mozliwe. Po zatym chce dalej sie z nim przyjaznic i nie chce znowu popelnic tego bledu chodzac z nim. Kiedy patrze na jego zdjecie przypominaja mi sie chwile kiedy naprawde bylam szczesliwa. Teraz jest przeciwnie. Jestem w powaznym dole z ktorego niepotrafie sie wydostac. Jeszcze moglabym duzo tu napisac bo mam co. W ostatnich tygodniach ja i Artur robilismy sobie na zlosc. On specjalnie przyprowadzil jakas panienke na sylwestra a ja specjalnie zaczelam chodzic z Krzyskiem, chociaz nic do niego nie czulam. Jednego czego teraz pragne to wszystko naprawic. Mam nadzieje, ze z Marzena mi sie uda. I ze wszystko bedzie jak dawniej............