O boze ja mam chore fazyy....
.....własnie wrociłam z dwora, cała mokra :///..A bylo to tak..
Wrocilam sobie z dzialeczki i wyszlam z Paula na dwora. Poszlysmy na hustawki. Oczywiscie Martusia musiala sie pobujac. Pozniej poszlusmy na kurwe pod choinke. Przy okazji Paula kupila sobie wafelka ( princesse :DDDD ). Kurnancka jak zaczelo lac heh. Masakra. Poszlysmy z nim w ta ulewe na hustawki ( znowy hyhy ). Po drodze pare drzewek se poupadalo czyli sie polamaly hyhy. Taki wicherek byl niestety. Ale fajnie bylo. Poszlismy na konika i tak dalej. Zaczelo jeszcze bardziej lac. Jeszcze wieksza masakra byla jak postanowilismy nie zwracac uwago na silny wiatr i ulewe. Bylismy cali przemoknieci. Ale nic nam to nie przeczkadzalo po chodzeniu po miescie hyhy. Faza cio nie. Doslownie koffam ich za to ze mnie wyciagneli na dwora w taka pogode :********. Jak wrocilam do domku to omalo matka zawalu nie dostala. Ale juz jest wporzo. Przynajmniej mam wyprane ciuszki i umyta glowke hehe.
...Nio wdzita fazy mam. Ale lubie takie. Pozdro dla was misiaki :))))))))))))))))))))))))))